Listopad to na szczęście również czas na otwarcie sezonu na różne smakołyki.
Moje ulubione bière de Noël pojawia się w sklepach.
* |
W czasie rodzinnych obiadów króluje przepyszne raclette
* |
Oraz przybywa król serów, czyli Mont d'Or, który mogłabym jeść bez końca na zimno jak i na gorąco.
* |
Dzięki super wieczorowi u znajomych w końcu nauczyłam się robić sushi i zwijać maki :D
U mnie zaś ciągle królowała zupa dyniowa.
Rozpoczął się również sezon na männele (dzisiaj czeka mnie mega produkcja, ciekawe czy podołam;P ).
W domu relaks przy odnawianiu stolika
oraz dekoracji okna w kuchni,
a u znajomych dokarmianie kociaka o imieniu Crotte (Gówienko).
W Strasbourgu odbyły się obchody 70. rocznicy wyzwolenia miasta, a ja niestety byłam chora :(
Miasto odwiedził także papież Franciszek
Na placu Kleber pojawiła się wielka choinka, a w zeszły weekend rozpoczął się marché de Noël :)
Ja przygotowała jeszcze plan działania by ze wszystkim bez stresu wyrobić się na Święta, a Was na moim fanpage'u pojawiła się już ponad 100 (dziękuję!).
W listopadzie natrafiłam również na dwa świetne blogi.
Pierwszy jest o szyciu. Bo moja maszyna ostatnio powędrowała do kąta (nie pamiętam już za co), a może to ja powinnam pójść do kąta, że ją tak porzucam. Więc mam zamiar zaprzyjaźnić się na nowo. Razem z Joulenką.
Drugi blog Brain Waves. I świetne wyzwanie 4 sfery, aby wejść w Nowy Rok przygotowaną do realizacji nowych celów i wyzwań.
A jak Wam minął listopad? :)