
Zacznijmy od tego, że Francuzi uwielbiają mięso. Wszyscy wegetarianie, których tutaj znam to obcokrajowcy. Taki przykład z przymrużeniem oka - gdy Francuz widzi gdzieś żywą kaczkę, to w jego wyobraźni przemienia się ona w pływające po stawie confit de canard. Dlatego też na 5 wybranych przeze mnie francuskich "przysmaków" aż 4 są mięsne. Pozostałe 2, to zaskakujące słodkości. Nie, ja nie mam problemów z matematyką!
Andouillette, czyli zastanów się 20 razy zanim spróbujesz
Ja: Ta kiełbasa, której nie lubię, to andouillette, tak?
Monsieur: Tak, tak, to co na grillu u cioci robiliśmy, pamiętasz? Mmmm, ale bym teraz zjadł. Eee, dlaczego mi o tym teraz mówisz? Zupełnie nie rozumiem dlaczego Ty jej nie lubisz, przecież to jest takie dobre!

Langue de boeuf, czyli ozór wołowy
No dobra, w Polsce też niby jest ale... przez moje 30 lat życia jeszcze ani razu go nie spróbowałam, ani w sklepie nie widziałam. A tutaj można go w większym markecie dostać! Jak smakuje nie mam pojęcia, od znajomych jedynie słyszałam, że ma dziwną strukturę, a poza tym to niby ok. No nie wiem ;)Świńskie uszy, ogon i pysk czyli tout est bon dans le cochon
A dokładniej to wszystko z świni. Jeśli chodzi o miłość do wieprzowiny, to Polacy przegrywają z Francuzami. W Lyonie, francuskiej stolicy gastronomii, są specjalne restauracje nazywane bouchons lyonnais, w których można skosztować praktycznie każdej części świni. Nawet ser z niej robią! Tzn. galaretę z kawałkami mięsa (z głowy), którą nazywa się tu fromage de tête.Ze swojego doświadczenia mogę Wam powiedzieć, że świńskie uszy mają zdecydowanie dziwną konsystencję i nawet, gdy są drobno pokrojone, to ciężko je przegryźć ;) Francuska kaszanka (boudin noir) nawet przypomina polską, tylko jest bez kaszy.
Francuzi zaś swoją miłość do wieprzowiny wyrażają także w takich piosenkach...
Musculine, czyli cukierki z ...wołowiną
Tak, dobrze przeczytaliście! Nie są to może najbardziej znane francuskie cukierki, ale zdecydowanie najbardziej oryginalne. Wymyślono je w 1867 roku i produkowane są wyłącznie w opactwie trapistów Notre-Dame-des-Dombes (ok. 40 km na północny wschód od Lyonu). Robi się je z konfitury z pigwy i pomarańczy, cukru, miodu i wołowiny. Są idealną przekąską energetyczną dla sportowców. Znajdziecie je tutaj.
La pine de Barbezieux, czyli fiutki z kremem
Mowa o tradycyjnym ciachu na Niedzielę Palmową. O tym deserze pisałam już we wpisie o Niedzieli Palmowej we Francji. Słowo "la pine" w języku potocznym tłumaczy się jako męskie narządy płciowe, a i kształt oraz wypełnienie deseru nie pozostawia wątpliwości co do tego, co ma przypominać. Nie miałam jeszcze okazji kosztować, ponieważ można je znaleźć tylko w Barbezieux w Charente (Nowa Akwitania).Jeśli chcecie wykonać je sami, to podrzucam przepis (po francusku).
Co zaskoczyło Was najbardziej?
A może znacie jeszcze jakieś inne francuskie "przysmaki"?
Powiązane wpisy